Kiedy moja mama zginęła w wypadku samochodowym mój tato zaproponował przeprowadzkę. Zgodziłam się. Wyobrażacie sobie dom w którym kiedyś chodziła, spała, czytała wasza zmarła mama? Ja może bym jakoś wytrwała ale gorzej było z tatem widziałam, że to dla niego ciężka sprawa wiec zgodziłam się. Niestety problem był taki, że mieliśmy się przeprowadzić jakieś dwa tysiąc kilometrów od domu. Nie mieliśmy tu w sumie żadnej rodziny, ja też nie miałam żadnych przyjaciół w sumie można powiedzieć, że ja i tato byliśmy nietowarzyscy. Chciałabym znaleźć jakąś przyjaciółkę ale nie miałam zamiaru przyjaźnić się w zapatrzone w siebie lale. Ja byłam bardziej ... punkówą a w starej szkole to nie przechodziło. Pomyślałam, że w tej nowej będzie lepiej, w internecie zobaczyłam trochę miasta i wydawało się przerażające. Coś dla mnie.
Kiedy pakowałam ostatnie pudła zadzwonił dzwonek do drzwi, stała w nich moja przyszywana ciocia Aleksandra.
-A więc wyprowadzacie się ? - weszła bez zaproszenia co robi zawsze.
Była ubrana w cienką brązową bluzkę z długim rękawem i jakimś wzorkami do tego miała ciasne spodnie i czarne buty na koturnie. Jej twarz pokrywała lekka warstwa pudru a usta miała pomalowane w kolorze czerwieni. Jej brązowe włosy były mokre choć na dworze świeciło słońce, wyglądała jakby dopiero wyszła z pod prysznica ale nie zadawałam żadnych pytań. Ona często miała jakieś swoje dziwactwa.
-Taa, tato powiedział, że nie może mieszkać w domu gdzie codziennie budził się koło mamy.
-Twój ojciec przesadza jak zwykle - Aleksandra nigdy nie lubiła taty, była najlepszą przyjaciółką mamy i największym wrogiem ojca, w sumie tato tez miał z nią taki sam problem. - Jak ja teraz będę cię widywać.
-Wiesz możesz przecież przyjechać - zaczęła się we mnie wpatrywać.
-Serio? Ciotka której ojciec nienawidzi ma czasem wpadać? Już nie wspomnę o tym że to prawie dwa tysiące kilometrów a ja nie mam auta.
-Są pocią...
-Nic nie wymyślimy - przerwała mi. - Oj jak ja będę tęsknić.
Czułam to samo co ona. Rozłąka z jedyną kobietą do której otwierałam buzie, oprócz mamy była złą decyzją ale chciałam uciec od tego świata. Zacząć od nowa tak jak tato.
-Mam prezent - z kieszeni wyjęła naszyjnik, był dziwny ... miał srebrny kolor i była na nim literka M, jakieś lustro, brama i coś czego nawet nie umiałam rozpoznać. - Anna to bardzo cenny naszyjnik, wątpię żebyś go zgubiła ale nie pokazuj go nikomu. Rozumiesz nikomu!
Wzięłam naszyjnik do ręki, żeby mu się przyjrzeć zanim zdążyłam podziękować Aleksandra znikła, dosłownie - znikła.
Zapakowałam ostatnie pudła w naszą furgonetkę i pojechaliśmy.
Droga była długo i niewygodna, siedzenia w naszej furgonetce były okropne. No ale najważniejsze było to że dojechaliśmy. Kiedy zobaczyłam dom spodobał mi się, normalny biały domek z balkonem z jednym piętrem, gdy do niego weszłam od razu wbiegłam do swojego nowego pokoju. Bałam się jak będzie wyglądać bo tato tydzień przed przeprowadzką wybrał się tu i go urządził. Jeśli zobaczyłabym chociaż jedną różową rzecz chyba bym zamordowała własnego ojca. Weszłam do niego, moja pierwsza reakcja :
-O kurwa!
-Eeej nie przeginaj An, podoba się.
-Bardzoo! - przytuliłam tatę.
Jedna ściana była pomalowana na biało, dwie na czarno i jedna na biało-czarno, łóżko było dwuosobowe z granatową pościelą w białe kwiaty. Szafa była biała tak samo jak szafeczka nocna, słała na niej lampka oczywiście czarna. A najlepsze to był czarny włochaty dywan obok biurka. Byłam po prostu dumna z taty nawet sam zawiesił plakaty moich ulubionych zespołów: Paramore, Evanescence, Linkin Park, Green Day i Bring me the horizon. Pokój był po prostu zajebisty.
-Dzięki tato! - krzyknęłam z góry. Szybko się rozpakowałam i poszłam rozejrzeć się po okolicy.
Moje osiedle było normalne większość domów były takie same, całe białe i niebieskie dachy. Zobaczyłam znak z daleka 'kąpielisko', ucieszyłam się bo lubię pływać ale miałam nadzieję, że nie przychodzą tam tłumy bo po prostu nienawidzę ludzi. Przeszłam jakieś pół kilometra i zobaczyłam kawiarnie. Poszłam w jej kierunku, kiedy potknął się o mnie dziwny koleś. Nie zwróciłam uwagi na twarz, bo ledwie go zauważyłam a już leżałam na ziemi obok niego.
-Auł co jest kurwa! - krzyknęłam, to był jeden z powodów dlaczego nie lubię ludzi. Nie patrzą pod nogi byle by iść dalej.
-Ty.. ty mnie widzisz ? - szybko się podniósł, podał mi rękę, próbując mi pomóc wstać - która godzina?
-Gdzieś po trzynastej a co ? - upuścił mnie na ziemię, miałam wrażenie że mój tyłek zaraz się rozpadnie po drugim upadku. Kiedy ja znowu leżałam na ziemi chłopak uciekł widziałam jak biegnie w jakiś las czy park czy coś z drzewami.
-Nie nie musisz pomagać - krzyknęłam w jego kierunku, następnie podniosłam tyłek i poszłam do kawiarni.
Wystrój był stary, lampiony i te bajki. Zajęłam stolik przy oknie przejrzałam menu i zamówiłam ciastko z sokiem malinowym. Niedługo potem przyniesiono mi zamówienie.
Wyjęłam z torebki Hobbita i pochłonięta lekturą zaczęłam sączyć mój sok przez słomkę.
Potem przysiadł się do mnie jakiś chłopak. Miał czarne kręcone włosy, ciemno zielone oczy, śliczne dołeczki a ubrany był w bluzkę z krótkim rękawem i rurki.
-Hej jestem Max.
-Anna - powiedziałam zdziwiona.
-Jesteś nowa ?
-Skąd wiesz ?
-Hymm - udawał jakby się zastanawiał - to małe miasto każdy zna każdego a ja nie znam ciebie - uśmiechnął się.
Słodki chłopaczek przychodzi do mnie i wyraźnie ze mną flirtuję, nie no musiałam go spławić.
-Już znasz więc możesz... - byłam cicho, miałam nadzieję że dokończy zdanie ale NIE od podał błędną odpowiedź.
-Możesz... napić się ze mną herbaty? Pewnie - poprosił kelnerkę i zamówił dwie herbaty.
Nie chciałam być już taka chamska pierwszego dnia w nowym mieście więc wypiłam tą pierdoloną herbatkę malinową. Potem chwile pogadaliśmy i poszliśmy na nudny spacer na którym zdarzyło się coś... wow.
Szliśmy sobie on coś pierdolił od rzeczy kiedy usłyszałam syrenę policyjną. Od razu pobiegłam w tamtym kierunku bo widziałam że zwalnia, a morderstwo, kradzież czy coś... takie klimaty mnie jarają. W tym przypadku było to morderstwo a raczej sześć morderstw.
Obok drogi, dosłownie obok drogi leżały rozszarpane ciała. Gdzie nie popatrzyłam widziałam rękę albo głowę.
Nawet nie zauważyłam że Max pobiegł za mną.
-Jaka rozpierducha - zauważyłam.
-Ej wy - podszedł jakiś policjant - nie powinno was tu być. Macie stąd iść ale już!!
Max pociągnął mnie za rękaw kurtki szepcząc przerażony pod nosem coś w stylu - Anna chodźmy, Teraz, nie możemy tu być!, Anna błagam chodź stąd. Czułam że albo się boi albo chcę mu się rzygać.
Potem jakiś inny policjant podszedł o zaczął coś gadać do tego pierwszego.
-Pięć osób zamordowanych, wydaję się że mogło to zrobić zwierze ale ...
-Ej - przerwałam im.
-Co te dzieci tu robią? -Drugi policjant nas zauważył a Max znowu zaczął ciągnąć mnie za rękaw.
-Jest pięć ciał tak?
-Nie wasza spra.. - wtrącił mi się.
-I sześć głów - dodałam z uśmieszkiem.
Policjant na początku mnie wykpił ale potem odwrócił się o zaczął liczyć głowy.
-Cholera ma rację! Drake zabierz ich do domu.
Policjant zakładam o imieniu Drake zaciągnął nad do radiowozu, nie będę udawać nie był to mój pierwszy raz kiedy siedziałam w tym aucie, przynajmniej teraz siedziałam z przodu. 'Pan' Drake odpalił silnik i juz miał ruszać kiedy ten pierwszy policjant podszedł.
-Dzięki za pomoc mała, gdyby nie ty w robocie by sprali nam tyłki, nie wiem jak mogliśmy tego nie zauważyć.
Odpowiedziałam mu tylko cwanym uśmiechem zza szyby
---------------------------------------
Jeśli są jakieś błędy to strasznie przepraszam. Jeśli chcecie kolejny rozdział to pamiętajcie że to zależy tylko od was :D Proszę o szczere opinie :D
Kiedy następny rozdział :D ???
OdpowiedzUsuńBoskie <3 Czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńJuz zaczynam czytać :D
UsuńŚwietny :* Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńSuper moje klimaty czekam na kolejne dawki ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D
OdpowiedzUsuńNa początek moje skromne uwagi, dopiero potem zajmę się pochwałą, bo niewątpliwie jest co chwalić. Po pierwsze radziłabym popracować nad przecinkami, oczywiście ja również mam z tym problem ale walczę. Czasami możesz unikać „ jej, ona” to o kim mówisz wynika z kontekstu całego zdania. Widziałam bodajże tylko 3 literówki i coś w jednym zdaniu nie tak przestawiłaś, ale to trudno zauważyć. To byłoby na tyle mojej skromnej poprawkowej krytyki ;)
OdpowiedzUsuńA teraz pochwały droga panno. Nie spodziewałam się, że główna bohaterka będzie pochodziła z takiego właśnie środowiska, tak powinnam się domyśleć... „Widoczna w cieniu” jednak myślałam, że tytuł ma nieco inne przesłanie. A tu od razu trafia się wredna i chytra nastolatka, która zauważa rzeczy, którzy nawet szkoleni policjanci nie potrafią zauważyć ;) Czytając pierwszy rozdział widzę wielkie postępy w twoim stylu pisania, mniej powtarzających się zwrotów, mniej rzeczy rzucających się w oczy. Rozdział jest odpowiedniej długości, nie za długi nie za krótki, bardzo szybko się czyta co stanowi ogromny plus.
Życzę, aby twoja pisownia poprawiała się w tak szybkim tempie jak dotychczas.
20 yr old Accountant III Standford Marlor, hailing from Sheet Harbour enjoys watching movies like Doppelganger and Jewelry making. Took a trip to Medina of Fez and drives a Bentley 4 Litre "The Green Hornet". jego odpowiedz
OdpowiedzUsuńranking adwokatow rzeszow
OdpowiedzUsuń