poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział II - Znikam... w pewnym sensie.

Następnego ranka wszystko było normalne poza tym, że śniły mi się odcięte głowy, ale w sumie to była najnormalniejsza rzecz jaka spotkała mnie w tym mieście.
Wstałam dość wcześnie, zeszłam na dół na śniadanie. Zrobiłam sobie miodowe płatki z mlekiem i włączyłam mały telewizorek w kuchni. Pierwszy kanał - sześć zamordowanych osób, drugi kanał - sześć zamordowanych osób, trzeci kanał - sześć zamordowanych osób w River (nazwa miasta).
-Pfff - znudzona tym tematem wyłączyłam telewizor.
-Ann! - zawołał mnie tato.
-Na dole! - odpowiedziałam głośnym tonem.
Szybko zszedł na dół, ku mojemu zdziwieniu był w dresie i adidasach. Przejrzałam go wzrokiem a z ręki wypadła mi łyżka. Mój tatuś był zawsze poukładanym człowiekiem nie, że jakimś sztywniakiem czy coś ale nie uprawiał sportu czasem ale to czasem wybrał się na siłownie ale głównie siedział w barze wżerając burgery.
-Wow co.. co ci się stało? - zapytałam - skąd masz dresy ?
-Kupiłem fajne nie? - zaczął bawić się zamkiem od bluzy.
-Niee.
Zaśmiał się pocałował mnie w czoło i zaczął pytać o to co zawsze z rana jak się spało, co będziesz dzisiaj robić?
-Wybieram się nad kąpielisko.
-Wow będziesz siedzieć z innymi ludźmi? W jednym miejscu? Oddychając tym samym powietrzem? - kiedy to mówił wyglądał poważnie ale kiedy wbiłam w niego swój poirytowany wzrok od razu zaczął się śmiać.
-Tak właściwie jak będzie dużo ludzi to wrócę! A jak będzie mało ludzi ... też wrócę. - wyjaśniłam.
Tato znowu zaczął się śmiać, pogłaskał mnie bo głowie i wybiegł na zewnątrz.
-Idę biegać - krzyknął - zamknij dom.
Dokończyłam płatki i pobiegłam na górę. Wyjęłam z szafy torbę, zapakowałam do niej ręcznik, książkę i butelkę coli. Następnie zamknęłam dom i poszłam nad jezioro. Jeśli chodzi o sprawę morderstwa to nadal nic nie ustalono, tato postanowił nie wspominać o tym temacie. Uznał, że to dla mnie szok ... czy coś.


Miałam wielkie szczęście bo nad kąpieliskiem była jedna para która pakowała swój piknik i zbierała się do domu, oprócz nich nie było nikogo. Rozłożyłam ręcznik niedaleko wody, rzuciłam torbę, zdjęłam ubranie nie martwcie się miałam strój kąpielowy i poszłam w kierunki wody. Zanurzyłam kostki, woda była dość ciepła. Miałam wskakiwać kiedy przypomniało mi się, że mam biżuterie. Podbiegłam do koca i włożyłam do torby tatuaż żyłkę, naszyjnik od Aleksandry i pierścionek z czaszką taki jak nosi mój ulubiony bohater książkowy Nico Di Angelo (Percy Jackson, Olimpijscy herosi).
Skoczyłam do wody z małego mostku. Kiedy się zanurzałam poczułam zimno, woda wydawała się ciepła ale po skoku czułam się jak w Titanicu. Jakoś dałam radę i zaczęłam pływać i nurkować. Woda była no... nawet czysta. Był znak, że można pływać więc miałam w dupie to czy będę śmierdzieć. Kilka razy poskakałam z mostku, popływałam potem poszłam poczytać książkę potem znowu pływałam i nurkowałam aż zaczęło robić się ciemno. Wyszłam z wody, poszłam po torbę i ręcznik. Robiło się coraz chłodniej, nie w tym sensie, że zaczął wiać wiaterek miałam wrażenie jakby padał śnieg.
Szybko wytarłam się ręcznikiem i założyłam swoją koszulkę i spodenki. Zobaczyłam światełko w mojej torbie, małe czerwone światło które jaśniało z mojego naszyjnika od Aleksandry. Zaczęłam się w niego wpatrywać i rozglądać czy ktoś jest nad jeziorem. Robiło się coraz zimniej a niebo stawało się czarne w mgnieniu oka jak w jakichś filmach, wyszedł księżyc, co było dziwne bo była dopiero 17 a był sierpień.
Nie miałam pojęcia co robić. Zaczęła padać śnieg. Wyciągnęłam rękę aby zobaczyć płatki śniegu, gdy poczułam chłód na dłoni szybko ją zabrałam. Księżyc świecił na czerwono, na taki sam kolor jak naszyjnik. Postanowiłam po prostu wziąć swoje rzeczy, również naszyjnik i spierdalać jak najszybciej. Jednak kiedy zbliżyłam rękę do naszyjnika światło jakby rozbłysło na całe miasto a ja jakby zasnęłam.

Obudziłam się w innym miejscu. Był to wielki biały pokój, na ścianach wisiało kilka obrazów, nie miał żadnych okien, stało w nim tylko dziesięć ogromnych krzeseł i stół z takim wielkim talerzem.
-Halo !?! - zaczęłam krzyczeć - Ktoś tu jest ?
Nagle do pokoju weszła kobieta z czarnymi włosami upiętymi w kok. Miała długą czerwoną sukienkę z czarną koronkę, a w ręku trzymała jakieś berło. Miała strasznie bladą twarz, brązowe oczy i usta pomalowane na mocy czerwony kolor.
Miała jakieś cztery metry wzrostu. Za nią weszła kobieta z długimi blond włosami zaplecionymi w kłosa z kwiatami. Miała zielono-złotą sukienkę, jej kolor skóry był całkiem inny niż tamtej, kobieta była ładnie opalona do tego miała niebieskie oczy krótko mówiąc była niesamowicie piękna. Jednak na jej małych ustach widniał smutek.
-Widzisz siostrzyczko albo ja będę rządzić albo ona pożałuję - powiedziała ta pierwsza.
-Jesteś Zazdrością ale nie musisz obalać naszej siostry - powiedziała ta piękna.
Potem ta cała Zazdrość usiadła na jednym z krzeseł. Podbiegłam do niej z zaczęłam ciągnąć ją za nogę bo nie dosięgałam do dłoni, żeby mnie zauważyła i mi pomogła, ale moja ręka przeniknęła przez jej sukienkę.
-Przyjaźń, daj spokój pora żeby Miłość zapłaciła za swe grzechy - powiedziała Zazdrość.
Przyjaźń podeszła do niej i spokojnym głosem zaczęła pytać.
-Za jakie grzechy? Zapłaciła już za to co zrobiła w raju - odwróciła się plecami w kierunku drzwi.
-Ach tak? - Zazdrość prychnęła śmiechem - A czy wiesz, że ma dziecko? Ze śmiertelnikiem.
Przyjaźń zaniemówiła, zaczęła wpatrywać się w siostrę.
-Halo ? Obalicie potem tą Miłość, pomocy! - zaczęłam krzyczeć jakby miało mi to coś dać,  w sumie dało.
Nagle siostry popatrzyły na siebie z niedowierzaniem.
-Słyszałaś? - zapytała Zazdrość.
W myślach miałam mętlik i żałowałam że otworzyłam buzie. Przyjaźń wyglądała na przerażoną ale Zazdrość na wściekłą. Przeszukiwały wzrokiem całą salę ale nie widziały mnie... chyba.
-Czy ktoś tu jest ? - krzyknęła jedna z nich.
Byłam tak przerażona, że nie wiedziałam która bo miałam zamknięte oczy.
-Myślisz, że słyszał ktoś tę rozmowę - zapytała Przyjaźń słodziutkim ale pełnym obaw głosem.
Otworzyłam na chwile oczy, Zazdrość nadal mnie szukała.
-Módl się żeby nie - machnęła berłem i obudziłam się ...


... Kiedy otworzyłam oczy było jasno, zamiast księżyca na niebie było słońce, nie padał śnieg a naszyjnik był na mojej szyi. Obok mnie leżała otworzona książka, więc pomyślałam że zasnęłam przy czytaniu a to był tylko sen. Zebrałam niepewnie swoje rzeczy i poszłam do domu.
Przez całą drogę niespokojnie oddychałam, ręce telepały mi się ze strachu jak tylko przypomniała sobie wściekłą twarz kobiety.
Pod moim domem stała policja więc zaczęłam telepać się jeszcze bardziej. Już z daleka zobaczyłam mojego ojca rozmawiającego z policjantem któremu pomogłam przy głowach.
Gdy tato mnie zobaczył podbiegł do mnie ze łzami w oczach, mocno przytulił do siebie i dość długo nie puścił. Nie miał już na sobie dresów był ubrany jak zawsze marynarka i jensy.
-Gdzie ty byłaś ? - zapytał zaniepokojony.
-Mówiłam że idę nad jezioro.
Popatrzył się na mnie jakbym zwariowała.
-Anno nie było cię cztery dni.
-Co?..Ja ..Tato ja pamiętam że zemdlałam. Ale dlaczego nie szukaliście mnie nad jeziorem - zaczęłam panikować i znowu się telepać. Myślałam ze zaraz wybuchnę.
-Anno policja pierwsze poszła tam cie szukać, sam też cały czas cię szukałem.
-Byłam nad jeziorem, cały czas, tato ja... - popatrzył na mnie zaniepokojony.
-Nic ci nie jest?
Pokiwałam głową na znak że wszystko jest okey. Podszedł do nas policjant.
-Hej młoda.
-Hej .... ja.
-Słuchaj musisz powiedzieć co mniej więcej się stało ok?
-Okey.
Nie powiedziałam im prawdy. Miałam powiedzieć, że zobaczyłam że mój naszyjnik zaczął świecić a potem księżyc był czerwony ? A jeszcze ten śnieg i kobieta która miała cztery metry i nazywała się Zazdrość?
Powiedziałam że straciłam przytomność i nic nie pamiętam. Po zeznaniach cały czas zastanawiałam się czy wtedy zasnęłam czy naprawdę zniknęłam...

6 komentarzy:

  1. Genialne <3 <3 Szybko dawaj next

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne biorę się za kolejny rozdział < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział mogę skomentować jednym zdaniem. Wooow to było takie piękne i w ogóle. Przeczytałam go strasznie, strasznie szybko i wielki plus dla Ciebie bo znalazłam tylko 2 literówki, cały czas problem z przecinkami, ale nie ważne. Ważna jest treść, która niesamowicie wciąga. Zastanawia mnie fakt, skąd dziewczyna wiedziała, że Zazdrość to akurat zazdrość, ale nie będę zaprzątała sobie tym głowy... zostanę przy pochwałach. Chcę więcej !!!
    Wybrałam również taki cudny cytat, który wywołał u mnie delikatne rozbawienie.: Tak właściwie jak będzie dużo ludzi to wrócę! A jak będzie mało ludzi ... też wrócę.

    OdpowiedzUsuń